W niedzielę, 23 kwietnia 2017 odbyły się wybory radnych do Rad Osiedli. Emocje były różne, ale też i zainteresowanie wyborców znikome. Wystarczyło zebrać około 200-300 głosów poparcia, aby uzyskać mandat. W niektórych osiedlach rzeczywiście liczba głosów poparcia była zbliżona dla wszystkich kandydatów i tutaj decydowały pojedyncze głosy poparcia.
W niektórych osiedlach widać było bardzo wyraźną grupę kandydatów tzw. "czołówki" - która zgarnęła niemal wszystkie głosy poparcia i "ogon" kandydatów, którzy uzyskiwali zaledwie 1/3 głosów ilości uzyskiwanej przez liderów listy.
Tutaj także wydaje się dobrym rozwiązaniem zastanowienie się nad liczbą kadencji takiego radnego. Warto zastanowić się, czy liczba kadencji powinna być ograniczona, czy też nie. Warto też rozważyć, czy przerwa w ciągłości kadencji uprawnia do ponownego ubiegania się do udziału w radzie, czy też po wyczerpaniu limitu kadencji - taka osoba nie mogłaby uczestniczyć w wyborach.
Są to ważne problemy demokracji, ponieważ niektóre osoby stanowią człon rady przez całe życie i poza nimi lub bez ich akceptacji nikt inny nie ma szansy współuczestniczyć aktywnie w samorządzie lokalnym.
Co ciekawe, to powstające komitety wyborcze poszczególnych kandydatów nosiły różne nazwy typu "kraina słońca" czy też "kwitnąca dolina" - bez odwołania się zaplecza partii politycznej, do której ci kandydaci należą. Z drugiej strony można zauważyć brak zainteresowania szerokiej społeczności przynajmniej wyborami kandydatów do rad osiedli... Bo sama frekwencja poniżej 20% a nawet i 10% mówi sama za siebie.
Kandydaci na radnych także są sobie winni - bo jedni organizują się w dobrze zorganizowane grupy wyposażone w materiał propagandowy przeznaczony dla wyborców, uczestniczą w spotkaniach a ułatwia to ich wcześniejszy udział w życiu publicznym.
Druga grupa kandydatów na radnych to osoby "niepotrafiące sprzedać się..." - które może i wniosłyby wiele w organizację, ale nie są w stanie przebić się przez dobrze zorganizowaną grupę zarządzającą taką małą społecznością.
Końcowa stacja kolejki linowej we Wrocławiu, https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/8c/SM_Wroc%C5%82aw_Wyspia%C5%84skiego_Polinka.jpg
A wyborcy przychodzą oddać swój głos i nie ma wątpliwości, że został pouczony, w jaki ma sposób zagłosować. Niektórzy zapamiętują kandydatów, zapamiętują nazwę komitetu wyborczego, inni wręcz przychodzą do lokalu wyborczego z materiałem propagandowym ze wskazaniem - którzy kandydaci powinni otrzymać głos...
Uważam, że nastąpiło pewne przesilenie i społeczeństwo zaczęło interesować się swoją społecznością. Już mieszkańcy znają swoich radnych a często dostrzegają niekonsekwencję - kiedy to dana osoba publicznie występuje przeciwko pewnym zjawiskom negatywnym, ale też w życiu prywatnym sama postępuje w sposób, który publicznie piętnuje...
Jedną ze skutecznych form uzyskania właściwego poparcia w wyborach jest "pukanie od drzwi do drzwi" i wręczanie ulotek o konieczności głosowania na swoją osobę. Rzeczywiście jest to skuteczne, ale też i kosztuje - bo wydrukowanie ulotek wiąże się z wcześniejszym zainwestowaniem w materiał propagandowy.
To, czego brakuje, to rzetelnej informacji o programie wyborczym do przyszłej realizacji w radzie, brakuje rozliczenia z przeszłością poszczególnych kandydatów... brakuje też rozliczenia z deklaracji wyborczych składanych wcześniej...
Fragment Wrocławia, http://www.radiowroclaw.pl/img/articles/28794/wroclaw-z-wysokosci-205-metrow-zobacz-1.jpg
Wyniki wyborów do Rad Osiedli we Wrocławiu
http://bip.um.wroc.pl/artykul/654/26562/wyniki-wyborow-do-rad-osiedli-wroclawia
